Witam Was serdecznie.
Dzisiaj nie będę recenzować nic. Pokażę Wam jedynie, co w ciągu ostatnich (chyba dwóch) tygodni trafiło w moje ręce.
Kłamałam, trochę też o nich napiszę, bo nie wytrzymam :)
Tak wyglądała moja wizyta w Super-Pharm :)
Lakiery z Sally Hansen kupiłam w promocyjnych cenach, każdy kosztował 11.24. Pierwszy, jaki trafił w moje ręce, to ten z drobinkami, w kolorze Rockstar Pink. Już we wcześniejszym poście mówiłam Wam, że lepiej prezentuje się w buteleczce. Ale nie jest źle, to dość fajny kolor. Zdjęcia wszystkich lakierów na paznokciach pojawią się niedługo na blogu.
Kolejny (ten turkusowy) to odcień Marine Scene. Bardzo mi się spodobał, ale myślałam, że ma mocniej kryjący kolor. Przy pierwszej warstwie wygląda nieładnie. Druga jest zadowalająca i prezentuje się znacznie lepiej.
Ostatni, to mój aktualny ulubieniec - Posh Plum. To taki piękny fiolet, opalizujący na róż... hmm... można go nazwać fuksją. Typowy duochrom, daje metaliczny błysk. Kolor ogromnie przypadł mi do gustu i dwie warstwy dają efekt taki sam, jak kolor w buteleczce.
Kupiłam też serum do włosów z wit. A + E z Biovaxu. Przecena prawię o połowę, ładny zapach i chyba dość dobre działanie. Na razie jestem zadowolona.
W moje ręce wpadł też żel antybakteryjny z Carex'u. Przeceniony również prawię o połowę, a ja go zużywam dość szybko i kończy mi się aktualne opakowanie. Używam non stop i bardzo go sobie chwalę. Niezbędny w torebce.
Ostatnią rzeczą na zdjęciu jest tusz 2000 Calorie od Max Factor, który kupiłam za 10zł przy zakupach powyżej 35zł w SP. Recenzja już się powoli szykuje. Chcę być obiektywna i dam mu jeszcze trochę czasu na sprawdzenie się. Zdania swojego nie zdradzę, bo nie będziecie chcieli potem czytać recenzji :)
Dodatkowymi zakupami są też próbki pudru Ben Nye. Zakupiłam je na allegro i doczekałam się paczki. Jestem ich niezwykle ciekawa, ponieważ jest to puder profesjonalny i podobno niezwykle dobry. Poleca go KatOsu - osoba, której wierzę bezgranicznie, jeśli chodzi o kosmetyki :) Zamówiłam dwie odsypki po 5gramów. Kolory to Cameo i Fair. Szukam odpowiedniego odcienia dla mnie i jeśli tylko któryś się sprawdzi, zakupię cały produkt. Nie jest on zbyt tani (ok.60zł/42g ; 89zł/85g ), ale w pełnowymiarowych opakowaniach jest go tak wiele, że nie sposób go zużyć. Więc w przeliczeniu na ilość produktu nie wychodzi ta cena źle. Jestem go bardzo ciekawa i na pewno podzielę się z Wami moją opinią.
Jestem hitem, bo po tym jak otrzymałam przesyłkę, otworzyłam dwa na raz i się złapałam za głowę, bo nie byłam pewna, który jest który :) Mam 98% pewność, że je dobrze zamknęłam, ale wiecie... zostają te 2% :)
(brak zdjęcia) Kupiłam też krem do rąk Eucerin, Trockene Haut z 5% Urea. Co prawda był to zakup nie dla mnie, a dla mojego Lubczyka, bo ostatnio ma papier ścierny a nie dłonie. Normalna cena to ok. 30zł, ale z kuponem do SP zakup wyniósł mnie 14,99zł. Na razie jest ponoć ok i w miarę dobrze nawilża. (Wiecie, jak ciężko wydębić od faceta coś więcej niż "jest ok" ?)
Przyszła też do mnie moja nagroda z konkursu organizowanego przez Serwis Uroda. Wygrałam wtedy cukrowy peeling do ciała Fennel, Lody Truskawkowe. Pachnie bosko! Taki prawdziwy zapach lodów truskawkowo-śmietankowych. Ma średnie drobinki i jest niepozorny. Myślałam, że będzie słabo zdzierać. Wygląda, jak masełko. Użyłam odrobinę i okazało się, że jest niesamowitym zdzierakiem! Jest przyjemny i wydajny. Nie zawiera parafiny, więc nie zatyka porów (ja z parafiną i tak nie mam problemów). Ale to bardzo fajnie, że produkt nie ma tej substancji a jednak pozostawia skórę gładką i nawilżoną.
Do tego wszystkiego dodam także zamówienie ze sklepu ChocoBath.pl. Zamówiłam aż, a może tylko 6 wosków Yankee Candle. Nigdy nie mogłam trafić na moje zapachy w szczecińskim Organique, więc się wkurzyłam i zamówiłam w Internecie. Padło na Bahama Breeze, Fluffy Towels, Pink Dragon Fruit, Sweet Strawberry i Black Coconut. Ten ostatni zamówiłam podwójnie i jeden niedługo pojawi się w zestawie do wygrania podczas planowanego rozdania na moim blogu ( więc zaglądajcie do mnie, bo nie znacie dnia ani godziny :) )
Nie byłabym sobą, gdybym nie przesadziła :) W Szczecinie, w Starej Mydlarni można dostać woski Yankee Candle i nie przeszłam koło tego obojętnie. Kupiłam jeszcze trzy: Waikiki Melon, Fireside Treats i Summer Scoop. Te pogrubione są z najnowszej kolekcji lato 2013. Już niedługo przybliżę Wam moją opinię i zaspokoję ciekawość tych, którzy nie wiedzą jeszcze czym YC jest. Spróbuję opisać zapachy, ale wiecie, jak z niektórymi jest - coś się czuje, ale nie wiadomo co:)
Zakupiłam też dwa suche szampony Batiste. Jest na nie szał, któremu się nie dziwię i sama przetestuję dokładnie ich działanie. Nie są drogie, za 200ml zapłacimy około 14zł. Niestety są dostępne tylko w drogeriach internetowych i na allegro (ja je kupiłam na allegro). Jeden z nich to Blush (piżmo, które ubóstwiam, peonia, lilia, frezja...) - kobiecy, jest spoko, ale nie oszalałam i trochę żałuję, że wzięłam ten zapach zamiast wiśniowego. Drugi to Tropical (kokos,melon,banan, wanilia i drzewo sandałowe) - jest naprawdę przepiękny, przypomina mi Pinacoladę i aż tęskni się za letnim wypoczynkiem na plaży.
[psssyt! Słyszałam ostatnio, że Batiste niedługo ma się pojawić w drogeriach w Polsce! :) Tak samo, jak Aussie. Cieszycie się?:)]
Na sam koniec zakup niekosmetyczny. Polowałam na zamszowe Conversy, ale niestety nie było mojego rozmiaru. Musiałam się pocieszyć tymi, ten sam kolor, ale inny materiał. Mimo wszystko jestem zadowolona i mam nadzieję, że będą mi się dobrze nosić.
Całe, obiektywne i wypracowane recenzje po dłuższym używaniu tych produktów, a nie tylko pierwsze wrażenia, pojawią się na blogu już niebawem.
A Wy? Co ostatnio kupiłyście? Szalejecie, czy raczej ograniczacie się do sprawdzonych kosmetyków?
PYTANIE DO ROZDANIA
Wolicie, żebym nagrodziła jedną osobę większym zestawem, czy dwie mniejszymi ?:)